Trzęsienie ziemi o sile 8,9 stopnia w skali Richtera wywołało potężną falę tsunami. Ponad tysiąc osób straciło życie, tysiące uznaje się za zaginione. O tym co się działo w Tokio opowiada Kohei Yamamori.
Kohei, u ciebie wszystko w porządku?
Kohei Yamamori: Tak, jestem cały. Byłem w pracy, w biurze, kiedy poczułem silny wstrząs. Ruch uliczny został wstrzymany. Czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłem, ale budynek wytrzymał. Epicentrum jest jakieś 350 km od Tokio. W innych regionach, w prefekturze Miyagi i Fukushima jest teraz bardzo źle. Wszystko wygląda jak na filmach katastroficznych z Hollywood.
Podobno Japończycy nie wpadli w panikę, jesteście przygotowani na takie sytuacje.
Wiemy jak reagować, bo ziemia trzęsie się tu dosyć często. Ale tym razem jest inaczej, to był największy wstrząs jaki kiedykolwiek doświadczyłem – największe trzęsienie ziemi od ponad 80 lat, ostanie tak duże było w 1923 roku.
Lepiej zostać w budynku czy uciekać na zewnątrz?
Jeśli to nowy budynek, lepiej zostać w środku. Ale kiedy wstrząsy się skończą, powinno się wyjść na zewnątrz, najlepiej do parku.
Czy trudno jest żyć w ciągłym zagrożeniu? W każdej chwili może się zdarzyć katastrofa.
Mniejsze trzęsienia ziemi zdarzają się trzy, cztery razy w roku. Dla Japończyków to nic wielkiego. Gdyby jutro był normalny dzień pracy, pewnie poszlibyśmy do biur. W poniedziałek będziemy normalnie pracować. Japonia jest bardzo dobrze zorganizowanym krajem. Zdziwiłbyś się jak bardzo. Uświadamiam to sobie za każdym razem, kiedy wracam do kraju z podróży.
———————————————————————————————————————-
Kohei Yamamori – podróżnik i alpinista, mieszkaniec Tokio.