Kiedy w 1974 roku Ladakh, fragment Tybetu w Indiach, został otwarty dla zagranicznych turystów, przede wszystkim miejscowa ludność miała skorzystać z postępu. Zamiast tego wzrosła przestępczość, spadł poziom życia mieszkańców, a region przestał być samowystarczalny. Helena Norberg-Hodge pracująca w Małym Tybecie od 25 lat, atakuje zachodni wzorzec szczęścia i postępu.
Wywiad z autorką – tutaj.
Książka Ancient Futures czyli Starożytna Przyszłość, odstrasza niefortunnym tytułem i bezkompromisowymi poglądami, ale jest owocem kilkunastu lat doświadczeń pierwszego obcokrajowca w Ladakhu, który nauczył się lokalnego języka. Helena Norberg-Hodge zakochała się nie tylko w pustynnym krajobrazie niedostępnego regionu leżącego na wysokości ponad 3 tys. metrów, ale również w ludziach – buddystach zasiedlających ten region.
W pierwszej części książki autorka maluje romantyczny obraz społeczeństwa Ladakhu. Wolni od przemocy i przestępczości, a przede wszystkim od stresu, Ladakczycy żyli w harmonii z surową naturą. Przez trzy, cztery letnie miesiące w roku, tak krótki jest okres wegetatywny roślin, pracowali na roli. Kolejne osiem miesięcy spędzali na świętowaniu: festiwalach religijnych i weselach. Mieli dużo czasu dla swoich bliskich, żyli w wielopokoleniowych rodzinach. Nawet spory sąsiedzkie były czymś wyjątkowym: Rzadko kiedy byłam świadkiem czegoś więcej niż drobna sprzeczka , na pewno niczego, co można porównać z kłótnią na Zachodzie.
Idylla skończyła się wraz z przybyciem „Ludzi z Marsa”, czyli z Zachodu. Tłumy turystów zadeptało stolicę regionu, dziesięciotysięczne miasteczko Leh. Przyniosło pieniądze i przeświadczenie, że wszystko można za nie kupić. Dla społeczności, gdzie podczas zbiorów sąsiedzi pomagali sobie za darmo i gdzie dzienny dochód głowy rodziny wynosił dwa dolary, był to szok kulturowy. Nagle ich życie okazało się prymitywne i bezbarwne: ich własna kultura wydawała się absurdem w porównaniu ze światem turystów i bohaterów filmowych. Zachód jawił się jako raj multimilionerów, którzy nie muszą pracować na swoje utrzymanie.
Aby zaspokoić wymagania turystów, zaczęto sprowadzać zachodnie (indyjskie) towary do Ladakhu, przewożąc je ciężarówkami drugą najwyżej położoną drogą świata. Okazało się, że subsydiowana żywność sprowadzana z Indii jest tańsza od lokalnej. Nie opłacało się pracować na roli, zresztą dla młodych taka praca była już obciachem. Jak grzyby po deszczu wyrosły turystyczne biznesy. Niestety wraz z postępem Ladakczycy zapadli na wszystkie, nieznane wcześniej choroby cywilizacyjne.
Autorka uważa, że mieszkańcy Małego Tybetu stracili na otwarciu się na turystykę – są teraz mniej szczęśliwi. Przykład Ladakhu uczy żeby cenić własne korzenie, dlatego dla własnego dobra powinniśmy odejść od globalnego konsumeryzmu na rzecz lokalnych społeczności. Będziemy wtedy żyć pełniej i w zgodzie z naturą.
XIV Dalajlama napisał o jej książce: Nieważne jak atrakcyjne może wydawać się tradycyjne społeczeństwo, jego członkom nie można zabronić korzystania z owoców nowoczesności. Jednakże, jak książka sugeruje, rozwój i nauczanie nie może iść tylko w jednym kierunku. Wśród ludzi tradycyjnych społeczeństw takich jak Ladkczycy, jest często pewien wewnętrzny rozwój, poczucie ciepła i bliskości, które wszyscy powinniśmy naśladować.
W 1986 roku, Helena Norberg-Hodge jako dyrektor Projektu Ladakh, organizacji promującej lokalną żywność i lokalne społeczności, dostała nagrodę Right to Livelihood uważaną za alternatywnego Nobla. Jest założycielką Stowarzyszenia Kobiet Ladakhu i dyrektorką organizacji Międzynarodowe Społeczeństwo dla Ekologii i Kultury (International Society for Ecology and Culture).
Ancient Futures została po raz pierwszy wydana w 1991 roku przez Oxford University Press. W 2009 roku planowane jest wznowienie pozycji.
[…] O książce piszemy – tutaj. […]