Prostytutka Szabadinowa próbuje dotrzeć do klienta w noc sylwestrową. Nie będzie to jednak prosta droga do celu, ale wyprawa przez miejską dżunglę, zamieszkaną przez całą paletę dziwnych i goteskowych ludzi. Tymczasem klient wciąż czeka w kiosku na ulicy Torforezów i dla niego także nie będzie to spokojna noc.
„Kraina OZ” Wasilija Sigariewa, jednego z najzdolniejszych rosyjskich reżyserów młodego pokolenia, to smutna komedia, gdzie śmiech wiele razy grzęźnie w gardle. Wulgarnością dorównuje amerykańskim komediom typu „Kac Vegas” czy „American Pie”, ale amerykańskie produkcje to tylko sprawnie zrobione filmiki, o których szybko można zapomnieć, o filmie Sigariewa zapomnieć się nie da.
„Kraina Oz” to współczesna Rosja pełna nieszczęśliwych i zagubionych ludzi, którzy nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości i przed światem bronią się obojętnością, litrami wlewanego do gardeł alkoholu i innymi aberracjami. Główna bohaterka mówi o sobie, że nie potrafi żyć, to samo można powiedzieć o większości pojawiających się w filmie ludzi. Każdy z nich próbuje szukać szczęścia, a niektórzy już nawet nie próbują. Tłem dla nich jest duże, nienazwane rosyjskie miasto, zabudowane okropnymi i ogromnymi blokami z wielkiej płyty.
Jednak mimo to film jest rasową, świetnie wyprodukowaną komedią, gdzie w czasie seansu co chwila słychać wybuchy śmiechu. Widz czuje się jak na karuzeli w wesołym miasteczku – z jednej strony świetnie się bawi, a z drugiej, co chwila, ma również odruch wymiotny. Taki film mógł powstać chyba tylko w Rosji, może jeszcze w Polsce – takie dziwne połączenie dramatu i groteski. Jedyne skojarzenie, które przychodzi mi do głowy, to filmy Marka Koterskiego. I po raz kolejny okazuje się, że wbrew wszystkim różnicom – Polacy i Rosjanie mają ze sobą wiele wspólnego. W końcu to właśnie w Rosji powstał remake „Dnia świra”, pod tytułem „Dzień nauczyciela”.
Kraina OZ
Rosja 2015
Reż. Wasilij Sigariew