W Europie czy w Azji?
A może na dwóch kontynentach jednocześnie? Mamy na ten temat kilka odpowiedzi.
Wikipedia podaje ciekawą formułkę: „W zależności od przyjętej wersji całe terytorium Gruzji znajduje się w Azji lub w Europie i w Azji lub według jednej z wersji – całe w Europie”.
Oczywiście, kwestia ta jest sprawą umowną. W tym przypadku nie ma wyraźnej granicy między kontynentami. Wszystko zależy od kryteriów, które weźmiemy pod uwagę.
Przyjmowana przez Międzynarodową Unię Geograficzną granica między kontynentami całą Gruzję umieszcza po stronie azjatyckiej. Znacznie mniej powszechnie stosowany wariant – za linię dzielącą Europę i Azję uznaje dawną południową granicę ZSRR (między Gruzją, Armenią i Azerbejdżanem a Turcją i Iranem). Są i koncepcje pośrednie, w których północna część kraju należy do Europy, a południowa do Azji.
Którą wybrać? Jeśli na szkolnym sprawdzianie padnie takie pytanie, to jakiej odpowiedzi powinien udzielić uczeń? W Polsce powszechnie przyjmowana jest wykładnia Międzynarodowej Unii Geograficznej, w tym przypadku granica między kontynentami przebiega w odległości 300 km na północ od Kaukazu.
Na pewno warto wziąć pod uwagę aspiracje społeczne. Jeśli Izrael startuje w mistrzostwach Europy, a Turcja chciałaby do UE, to może Gruzja też ma prawo czuć się częścią naszego kontynentu. Zresztą organizacje sportowe są tu najbardziej otwarte. Byłe republiki ZSRR z coraz większym powodzeniem stratują w europejskich rozgrywkach pucharowych. W 2004 r. Dynamo Tbilisi pozbawiło Wisłę Kraków szans na grę w Pucharze UEFA. W 2010 ta sama Wisła poniosła sromotną klęskę z azerskim Karabachem (chyba nie ma szczęścia do drużyn z tego regionu).
Gruzini mają poczucie jedności z Europą. W rozmowie z jedną z polskich gazet (Uważam Rze), prezydent Micheil Saakaszwili, mówi o swoim kraju jak o państwie europejskim. Nie zastanawia się, nie waha; dla niego rzeczą oczywistą jest, że to Europa! Twierdzi m.in., że Gruzja ma jeden z najniższych wskaźników korupcji naszego kontynentu. Przez ostatnie lata, w Tbilisi zmieniło się bardzo wiele, również w zakresie świadomości geograficznej. Wybrany przez Gruzję zdecydowany prozachodni kierunek zaowocował też zmianą nazewnictwa. Dawniej, tereny te zwane były Zakaukaziem. Z czasem, przestało to odpowiadać miejscowym, ponieważ pobrzmiewała tu rosyjska perspektywa (Gruzja była Zakaukaziem patrząc na mapę od strony Moskwy). Dlatego najpierw postulowano zmianę na „region czarnomorski”, a następnie jeszcze dalej na Europę Południowo-Wschodnią.
Jak pisze znawca Kaukazu (Wojciech Górecki, „Toast za przodków”), Gruzini czują się Europejczykami. Uważają się za południowców, podobnych do Hiszpanów, Włochów i Greków. Odwołują się przy tym do kilku ważnych faktorów:
Po pierwsze – starożytność
Morze Czarne to obszar antycznych, greckich kolonii. To cel wypraw Jazona i Argonautów oraz miejsce mitycznego „złotego runa”. Mity te są podstawą edukacji każdego Europejczyka, wszyscy uczyliśmy się ich w szkole. W tym sensie Gruzja może mieć mocniejsze prawa do europejskich tradycji niż, na przykład… Polska
Po drugie – religia
Gruzja spiera się z Armenią o tytuł pierwszego na świecie kraju, który przyjął chrześcijaństwo! Tak na marginesie, to coś w tym względzie do powiedzenia miałaby również Etiopia. Armenia przyjęła chrześcijaństwo jako religię państwową pomiędzy 301 a 314 rokiem (datacje są sporne), jedno z gruzińskich królestw (Iberia) około roku 317, a Etiopia nie później niż w 330 roku.
Z jednej strony bronić trzeba się było przed ekspansją islamu, z drugiej przed zakusami rosyjskiego prawosławia. Jak zawsze w tego typu przypadkach (historycy znają to na pamięć) religia bliższa okazała się dużo groźniejsza. Moskwa, zajmując Gruzję pod koniec XVIII wieku, podporządkowała sobie również tutejszą Cerkiew. W marcu 1917 r., po upadku caratu, synod duchowieństwa gruzińskiego przywrócił autokefalię i liturgię w języku narodowym.
Między innymi z tego powodu, Gruzja nie ma wyjścia. Choć prawosławna, to ucieka przed Rosja w stronę Zachodu.
Po trzecie – charakter
Kuchnia, wino, biesiady, taniec, muzyka, stosunki rodzinne, temperament… To wszystko bardzo przypomina południe Europy i Bałkany. Co nieco również Bliski Wschód.
Turystyka
Pamiętam stoisko Gruzji na warszawskich targach turystycznych, już chyba ze dwa lata temu. Duże, ulokowane w dobrej, centralnej części hali, przez masowego turystę omijane było szerokim łukiem. Zbyt blisko było jeszcze wojny z 2008 r. Świeża pamięć niedawnych telewizyjnych obrazków robiła swoje.
Tymczasem dzisiejsza Gruzja to kraj spokojny i bezpieczny. A do tego niezwykle atrakcyjny turystycznie. Bogaty w zabytki, ale przede wszystkim bardzo gościnny (Polacy mogą liczyć na wyjątkowo miłe traktowanie; każdy Gruzin odnosi się z szacunkiem do reakcji Polski w czasie ostatniej wojny z Rosją). Wyśmienita, oryginalna kuchnia oraz wyborne wino dopełnią szczęścia turysty. Szczególnie atrakcyjną porą roku jest wrzesień i początek października. Nie ma już dużych upałów, w górach pojawiają się piękne kolory drzew, a cały kraj świętuje winobranie. Koniecznie trzeba wtedy odwiedzić leżący blisko Tbilisi, region Kachetia. Tu wytwarza się najlepsze gruzińskie trunki.
Jeśli chodzi o winiarskie tradycje, to Gruzja, na pewno, należy do Południowej Europy!
Autor prowadzi blog podróżniczy: