Podróże w czasie i przestrzeni

Colin Thubron to reporter-archeolog, opisuje teraźniejszość, jednocześnie sięgając daleko w przeszłość ludów Azji Centralnej – tego najmniej chyba opisanego przez reporterów skrawka Ziemi, skąd nieustannie przez wieki koczownicy wyruszali na podbój świata.

Książka dotarła do Polski ze sporym opóźnieniem, powstała na początku lat 90. To był przełomowy moment w dziejach narodów Azji Centralnej, wkrótce po odzyskaniu przez nie niepodległości.

To czas gwałtownych zmian. Ludzie jeszcze do końca nie wiedzą, co ich czeka, trudno im się odnaleźć w nowopowstałej rzeczywistości, borykają się z codziennymi problemami – drożyzną, niestabilną sytuacją ekonomiczno-polityczną. Nie wiedzą co ich czeka, oparcia szukają w religii, do niedawna zakazanej, ale wciąż praktykowanej w zaciszu domów. Próbują odkryć na nowo swoją tożsamość, odzyskać swoje stare tradycje i kulturę, która miała zostać zlikwidowana i zastąpiona narzuconą z Moskwy kulturą radziecką. Niektórzy z rozrzewnieniem wspominają ZSRR, kiedy co prawda było biednie, ale jednak była praca i jakaś stabilizacja.

Bohaterami tej znakomitej książki są przede wszystkim zwykli mieszkańcy Uzbekistanu, Turkmenistanu, Tadżykistanu i pozostałych środkowoazjatyckich republik – pobożni muzułmanie, kierowcy, artyści, wieśniacy.  Wszystkich ich autor opisuje z dużą empatią i wyrozumiałością. Najczęściej oddaje im głos, pozostawiając ich opowieści bez swojego komentarza. I to jest jedna z największych zalet tej książki. Thubron nie zamęcza czytelnika swoją osobą, stawia się w roli kronikarza. Nie ma też z góry wymyślonej tezy pod którą zbiera reporterski materiał.  Tak samo jak czytelnik, dziwi się, zastanawia, poszukuje odpowiedzi, a przede wszystkim słucha, co mają do powiedzenia ludzie.

Stalin w 1924 roku dokonał sztucznego podziału Azji Centralnej  na republiki. Według własnego widzimisię ustanawiał granice, najbardziej obawiał się zjednoczonego muzułmańskiego Turkiestanu. Celowo pozostawił w republikach spore grupy mniejszości narodowych, a Kazachstan, nazwany przez autora „śmietnikiem Moskwy”, gdzie wysyłano „wrogów ludu” z całego ZSRR, zmienił w najbardziej zrusyfikowaną republikę Azji Środkowej. Kazachowie dopiero po odzyskaniu niepodległości stali się najliczniejszą grupą narodową w swojej republice.

Rosjanie, którzy stanowili do niedawna elitę tych skolonizowanych krajów, teraz nie wiedzą, czy wyjeżdżać do Rosji, której często nie znają, czy próbować ułożyć sobie życie w niepodległych od niedawna państwach, są zszokowani zmianami. Jeden z nich, rosyjski kierowca,  opowiada: „wdarli się jak potop. […] W 1945 roku, kiedy moja rodzina przyjechała tutaj z Syberii, w Biszkeku mieszkali prawie wyłącznie Rosjanie i Ukraińcy. Nie widywało się tych czarnuchów”.

Thubron wraca w książce również do zamierzchłych czasów, do podbojów Czyngis-Hana, Timura, emirów Buchary, gdy Azja Środkowa była „matecznikiem grozy”, gdy ludy koczownicze Azji Centralnej wzbudzały przerażenie i niosły ze sobą zniszczenie i śmierć.

Wydawnictwu Czarne po raz kolejny należą się spore brawa za odkrycie dla polskich czytelników kolejnego świetnego autora. „Utracone serce Azji” to na pewno nie jest strata czasu, a lektura, mimo sporej objętości książki, trwa zaledwie kilka wieczorów. Czekam więc na kolejne przekłady książek Thubrona.

Colin Thubron, „Utracone serce Azji”, przeł. Dorota Kozińska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012, s. 469

Be Sociable, Share!

    Podobne

    Komentarze

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    *
    = 4 + 8

    This blog is kept spam free by WP-SpamFree.