„ (…) Turcja jest jak kijanka. Ma wielką tłustą głowę, a dalej na wschodzie już prawie nic”. „Tłusta głowa” leży na siedmiu wzgórzach i wraz z 15 milionami mieszkańców tworzy Stambuł – współczesne „polis – miasto-państwo na miarę XXI wieku”, które kryje dziesiątki ciekawych historii. Niektóre z nich odsłania przed czytelnikami Max Cegielski
W „Oku świata” Cegielski ukazuje życie Stambulczyków nierozerwalnie związane z religią i historią. Pisząc ten pełen literackich odniesień społeczno-religijno-lewicowy eseistyczny reportaż wielokrotnie odwiedza Stambuł. Powroty te czuć w książce. Chwilami autor jak derwisz kręci się wkoło, przyglądając się po raz kolejny już raz poruszonym kwestiom.
Często wraca do kilku wątków, min. postaci Lotiego – byłego oficera francuskiej marynarki wojennej, żyjącego na przełomie XIX i XX wieku, który zafascynowany Konstantynopolem, poświęcił miastu kilka swoich powieści; Mustafy Kemala Atatürka – legendarnego „Ojca Narodu”, który „zeuropeizował” kraj sułtanów; do kwestii mniejszości kurdyjskiej, alewickiej, bektaszyckiej czy sufickiej. Wielokrotnie patrzy także na Stambuł oczami mieszkańców najbiedniejszych dzielnic – gecekondu (domów zbudowanych nocą). Dawny Konstantynopol jest w „Oku świata” zarówno historyczną perłą orientu, pierwszym powiewem ducha islamu dla wielu zachodnich turystów, jak i prężnie funkcjonującym, zeuropeizowanym ośrodkiem miejskim z drapaczami chmur i nowoczesnymi centrami handlowymi, ale także z dzielnicami biedy.
Przyznaję, że mam z tą książką problem. Nie wciąga, nie porywa, nie jest tak plastyczna jak zbiór reportaży z Turcji, autorstwa Witolda Szabłowskiego. Również sposób narracji pełen długich, meandrycznych zdań jak u Pamuka, którego – co możemy wyczytać między wierszami – autor nie darzy wielką estymą, powoduje, że chwilami „Oko świata” po prostu „ciężko się czyta”. Wystarczy na chwilę „wypaść” z klimatu książki i już trudno do niej wrócić, ponownie skupić się na treści. Z drugiej strony coś w książce przyciąga. Może to mnogość informacji, liczne odniesienia literackie, historyczne czy religijne, które zmuszają do myślenia, uważnego czytania? A może pamukowski hüzün (rodzaj melancholii, który Orhan Pamuk przypisywał Stambulczykom), przed którym Cegielski tak bardzo się broni, a który – w moim odczuciu – unosi się nad jego książką, jak poranna mgła nad Bosforem i pozostaje jeszcze długo po jej przeczytaniu?
Max Cegielski „Oko świata. Od Konstantynopola do Stambułu”, Wydawnictwo W.A.B, wydanie II, Warszawa 2010
Publikacja na portalu: 08.01.2012