Książka Koperskiego to relacja z wyprawy samochodem ciężarowym MAN przez największy na Ziemi kontynent Euroazji – od Przylądka Roca w Portugalii do najbardziej wysuniętego na wschód punktu Rosji na Półwyspie Czukockim. Wyczyn nie lada, nic więc dziwnego, że Romuald Koperski postanowił spisać swoje wspomnienia z tej wyprawy.
Z tą książką jest trochę tak jak z łapaniem stopa na Syberii. Zatrzymuje się samochód i to jest już wielki fart, jednak przez długi czas jest się uzależnionym od kierowcy, z którym niekoniecznie znajdzie się wspólny język i tematy do rozmowy. Kierowca poza tym lubi wypić, popisuje się swoją jazdą, łamiąc przy tym przepisy; czasem opowiada dość ciekawe rzeczy, a czasem plecie zwyczajne androny.
Najciekawsze w tej książce są spotkania z ludźmi, ale Koperski zamiast skupić się na nich, opisuje mieszkańców Syberii bardzo powierzchownie, chociaż twierdzi, że przyjeżdża tu właśnie dla nich, ceni ich gościnność i otwartość. Jednak właśnie wtedy, kiedy robi się ciekawie i napotkane po drodze osoby otwierają się przed autorem w czasie kolejnych biesiad, Koperski wstaje od stołu, mówiąc, że musi jechać dalej. Pędzi tą ciężarówą w tempie iście hollywoodzkim, aż chce się czasami powiedzieć, żeby w końcu się zatrzymał, zwolnił, poprzyglądał co się dzieje dookoła.
Sporo tu natomiast niezbyt oryginalnych uwag o miałkiej kulturze Zachodu, europejskim materializmie i rosyjskiej duchowości, a także polskiej rusofobii. Jeden z przykładów: „Sybiracy przerastają sercem i zasadami nas Europejczyków, przywykłych do załatwiania wszystkich spraw za pomocą pieniędzy. Tu obowiązuje inna skala wartości”.
Książce przydałaby się porządna redakcja, której najwyraźniej zabrakło. Opisy w czasie przeszłym mieszają się z czasem teraźniejszym, wiele wątków jest kompletnie zbytecznych, zdarzają się literówki. To wszystko sprawia, że książka nie jest najłatwiejsza w odbiorze, a przede wszystkim przydałoby się ją znacznie skrócić.
Natomiast publikacja jest bardzo ładnie wydana – dobry skład, ciekawe zdjęcia, ładna okładka, kredowy papier.
Na pewno potrzeba na polskim rynku więcej książek o Syberii – to bardzo ciekawy, a niezbyt znany w Polsce zakątek świata, co dziwi, choćby ze względu na polską historię.
Romuald Koperski, „Syberia. Zimowa Odyseja”, Grafix, Gdańsk 2011, s. 331
Zaciekawił mnie opis Romualda Koperskiego z jego autorskiej strony:
„Jako muzyk w listopadzie 2004 r. wykonał koncert fortepianowy trwający 54 godziny i jedną minutę. W styczniu 2010r. wykonał koncert fortepianowy, który został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa w kategorii: Najdłuższy Koncert Fortepianowy na Świecie. Koncert odbył się w dniach 27.01.-31.01.2010 w Gdańsku i trwał 103 godziny i 08 sekund.”
Tworzyć, czy zaliczać wyczyny? Oto jest pytanie :)
Zostałem wezwany do tablicy, więc nie pozostaje mi nic innego jak odpowiedzieć.
Przykro mi, że pani Ewa tworzy teorie spiskowe i sugeruje jakieś inne, pozamerytoryczne intencje z mojej strony.
Wyraziłem jedynie swoje subiektywne wrażenie odnośnie książki, nigdy nie zamierzałem personalnie atakować jej autora i jego dokonań. Nie zamierzam również nikomu zabraniać mieć innego zdania co do książki. Mam jednak wrażenie, że dyskusja zmierza w złym kierunku, w związku z tym każdy personalnie skierowany komentarz będzie usuwany.
Mimo wszystko dziękuję za wyrażone opinie co do mojej recenzji i książki pana Romualda Koperskiego.
Drogi Michale, drodzy Panowie, poszperałam trochę w sieci i wszystko jasne. Zastanawiam się tylko czy to Hugo Bader poprosił was o recenzje książki Koperskiego, czy sami z przyjaźni do reportaży o brudzie, smrodzie i pijakach wyszliście przed szereg. Zajrzyj do sieci, dowiesz się więcej o tym co łączy osoby piszącego recenzję Sergiusza Kazimierczuka i Hugo Badera. Wszystko w temacie. Próbujecie obrzydzić książki Koperskiego, bo to konkurencja prawda? Żadna konkurencja, ten pierwszy niczego nie odkrywa, jeździ od meliny do meliny i w brzydkim świetle opisuje życie tych, którym się z różnych przyczyn nie powiodło – nazywasz to reporterskim zmysłem Może się mylę ? Wpisujecie sobie dalej swoje posty. Ja już tu nie zajrzę.
Ewa:
przykro, że nie rozumiesz, jak się wydaje, słowa pisanego. Dyskusja z Tobą nie ma sensu, bo plujesz jadem, oskarżasz mnie o jakieś manipulacje, podszywanie się pod Erniego. Chyba nic nie zrozumiałeś zatem z przekazu recenzowanej książki – czy tak w stosunku do drugiego człowieka zachowywali by się Sybiracy z tajgi? Zastanów się zanim posądzisz innych o jakieś niecne działania. Ja się podpisuje prawdziwym imieniem. Czy możesz to samo powiedzieć o sobie?
Do Michała; Teraz jesteś Michał? A przedtem Erni…, albo po prostu autor napisanej na czyjeś życzenie niezgrabnie recenzji . Może się mylę? Nie bronie Koperskiego i nie obchodzi mnie, co ogłosił światu, że jedzie, a potem sam pojechał i wygrał… jak piszesz. Do czego Ty dociekasz? Odnosisz się do życia Koperskiego czy jego książki ? Masz kompleksy, że ktoś coś prawdziwego dokonał ? Nie piszesz w swoim poście o książce tylko o Koperskim, który Ci się nie podoba. Nawet wiem dlaczego. Ja odnoszę się do książki, którą z uwagą przeczytałam – po recenzji powtórnie. Przeczytaj uważnie co Koperski napisał o syberyjskiej zimie, o przyrodzie, ludziach do których żaden znany mi piszący nie dotarł. Co napisał o Polakach, o Czerskim, którego przypomniał ludziom, co napisał o gułagach i historii. Czyta się to jednym tchem. Napisał to piórem łatwo przyswajalnym, okrasił fotografiami, a wy wyzywacie go od pijanego kierowcy, z którym zabraliście się na stopa … Książka może się wam (liczba mnoga to nie przypadek) nie podobać, ale miejcie szacunek dla człowieka, który dokonał więcej zapewne od was. Porównujesz Koperskiego do Badera, Wilka. Nie rozumiesz, że oni po prostu piszą o czymś innym. Nie napiszę co o tym myślę… Pewnie teraz odpiszesz jako Frania, albo ktoś inny. Będzie dużo wpisów od Jacków, Wacków i innych popierających „bezstronną” recenzję. Fajna ta wasza fundacja… Nie dziwi was, że tak słaba książka, niedawno wydana jest już w drugim nakładzie?
Ewa:
to jednak żaden wyczyn napisać w dzisiejszych czasach książkę. Czy nie wiesz, że drukuje się obecnie duzo chłamu? Nie twierdzę, że „Syberia. Zimowa odyseja” do niego należy, ale zgadzam się z autorem recenzji – ta opowieść jest słaba, pisana jakby naprędce, a autor nie ma do zaproponowania o wiele więcej niż w poprzednich swoich tekstach. „Przez Syberię na gapę” była znacznie lepsza. Ludzie są głodni tematu Syberii w ujęciu podróżniczym, reporterskim, więc może i kupują, tylko że Koperskiemu bardzo daleko do oryginalności spostrzeżeń i formy pisarskiej Mariusza Wilka, czy zmysłu reporterskiego Hugo-Badera. wg mnie „Syberia. Zimowa odyseja” jest trochę kabotyńskim zapisem o tym, że oto autor przejechał wszerz kontynent euroazjatycki. A jeśli piszesz o jakiejś zazdrości (skąd Ci się to wzięło?) to jestem tym równiezdziwiony jak Koperski, gdy nikt się w Portugalii nie stawił, by wystartować z nim w szranki, choć ogłosił wyprawę w internecie (co już samo w sobie jest paradne, bo nijak żadnego rajdu nie zorganizował, z żadnymi potencjalnymi uczestnikami nie rozmawiał tylko po prostu – jak wynika z treści – „poinformował świat”, że jedzie, a potem ten niby-wyścig wygrał; dobre nie?).
Do Ernie; Tak… Ernie masz racje. Koperski to żaden pisarz… Dziwnym więc sposobem jego książki sprzedają się w tysiącach egzemplarzy. Dziwi mnie też, że w parę minut po moim komentarzu już się ktoś z na portalu odzywa… Rozumiem, że to zazdrość. Potrafią być ludzie mali. Przepraszam, że w ogóle się tutaj wpisałam.
Zgadzam sie z autorem recenzji. Romuald Koperski to barwna postac, ale pisarzem nie jest i nie bedzie.
Czytałam ta książkę i całkowicie nie zgadzam się z Panem recenzentem. Nie zrozumiał Pan tej książki i sobie popisał. Przede wszystkim to książka od drodze, to świetna literatura drogi. Proszę więc nie mieć pretensji, że autor dłużej się nie zatrzymywał i „pojechał dalej”. Nie podobają się Panu przemyślenia autora o zachodzie i wschodzie – to kwestia odbioru. Nie podoba się Panu także, że w trakcie wyprawy łamano przepisy ruchu drogowego…. Że pito alkohol… Proszę dać spokój. Syberia, to nie miejsce gdzie pija się nektary owocowe. Nie wspomniał Pan w swoich recenzjach o opisach przyrody – co o nich sadzi. Są rewelacyjne. Istotnie jest parę literówek i wydawca powinien w przyszłym wydaniu je usunąć. Poza tym to jedna z lepszych książek podróżniczych, pozostałe tego autora też są świetne.