Listy do pana Antoniego
Pamukkale czyli Bawełniany Zamek
O takich miejscach jak to, powinno się pisać wiersze. Niestety, żadna ze mnie poetka, więc o Pamukkale opowiem panu, panie Antoni, najzwyklejszą prozą.
W języku tureckim słowo Pamukkale oznacza Bawełniany Zamek. I choć nigdy nie było tu żadnego zamku, to jeśli zobaczy się lśniące w słońcu białe tarasy i błękitne oczka wodne, to nazwa Bawełniany Zamek nie wydaje się wcale dziwna. Porównanie jest tym bardziej trafne, że w okolicach znajdują się plantacje bawełny, które w sezonie zbiorów pokrywają się białym puchem.
Wyobraź pan sobie zdumienie ludzi, którzy po raz pierwszy ujrzeli tę niesamowitą, białą górę. Pewnie pomyśleli, że taki cud, takie niezwykłe piękno i taką biel mogli stworzyć tylko bogowie. Nic więc dziwnego, że Pamukkale pobudzało ludzką wyobraźnię i prowokowało do snucia przeróżnych opowieści:
- Bogini Selene z ponurą miną przechadzała się po zboczach gór Cökelez. Nudzili ją wciąż ci sami bogowie, herosi i bohaterzy. Marzyła się jej odmiana, przygoda i miłość szalona. Miłość choćby i ze zwykłym śmiertelnikiem. Pewnie wpadłaby z tego frasunku w depresję, gdyby na swej drodze nie spotkała młodego i wielce urodziwego pasterza Endymiona. Oczy jej rozbłysły, motyle w brzuchu zatrzepotały, a serce zabiło jak oszalałe. W Endymiona również miłosny grom z jasnego nieba uderzył. Ich uczucie wybuchło niczym gejzer. Schronili się w szałasie i tak się kochali, że w miłosnym uniesieniu zapomnieli o całym świecie i o pasących się stadach. Czas mijał, a niedojone zwierzęta niecierpliwie czekały zmiłowania. Ich wymiona nabrzmiewały, ból narastał, aż w końcu stał się tak wielki, że mleko wytrysnęło i zalało zielone zbocze góry.
Niestety, jak zawsze, wszystko popsuli naukowcy. Wdrapali się na szczyt gór i odkryli siedemnaście źródeł termalnych, z których od 14 tysięcy lat wypływa bogata w związki wapnia woda o temperaturze od 35 do 100 stopni Celsjusza Na powierzchni stygnie, a wytrącony z niej węglan wapnia pokrywa skały. Nawarstwiające się osady tworzą białe stalaktyty i stalagmity, a w nierównościach terenu wypełnione wodą baseny.
To co natura budowała przez tysiące lat, o mało nie zniszczyła współczesna turystyka. W połowie XX wieku na szczycie wybudowano hotele z basenami zasilanymi wodą ze źródeł termalnych. Pozwolono tysiącom kuracjuszy chodzić po całym zboczu i kąpać się w stworzonych przez naturę zbiornikach wodnych. Każdego dnia dziesiątki drewnianych leżaków rozbijały białe formacje. Szczytem dewastacji było poprowadzenie asfaltowej drogi przez sam środek wzgórza. Spowodowało to błyskawiczną degradację terenu i wyniszczenie wapiennych tarasów.
W 1988 roku UNESCO objęło patronatem Pamukkale. Władze tureckie nakazały rozebranie hoteli i drogi. W 1997 roku zamknięto dla turystów trasę spacerową prowadzącą przez naturalne tarasy i przygotowano bezpieczną trasę widokową. Stworzono sztuczny kanał i sztuczne baseny, które całkowicie pokryły się osadami wapiennymi. Uregulowano przepływ wód termalnych zapewniając równomierne zasilanie zarówno naturalnych, jak i sztucznych zbiorników. Wstęp na teren naturalnych tarasów jest surowo zakazany. Nawet na wyznaczonej ścieżce obowiązkowe jest zdjęcie obuwia i poruszanie się boso. Dzięki temu, ten niepowtarzalny cud natury został uratowany i powoli powraca do dawnej świetności.
Ale, panie Antoni, Pamukkale to nie tylko widoki. To również wody termalne o leczniczych właściwościach, o których krążą legendy:
- Starzy ludzie powiadają, że dawno, dawno temu, żyła bardzo brzydka dziewczyna. Lata mijały, wszystkie jej rówieśniczki dawno pozakładały rodziny, dochowały się gromadki dzieci, a jej wciąż nikt nie chciał za żonę. Zrozpaczona, wdrapała się na szczyt góry Cökelez i rzuciła się w przepaść. Spadła do wypełnionej wodą niecki i straciła przytomność. Zostałaby tam pewnie do dziś, gdyby nie wracający z polowania królewicz. Widząc leżącą w błękitnej wodzie postać pośpieszył jej na pomoc. W ciągu kilku godzin cudowna woda zmieniła brzydką dziewczyną w prawdziwą piękność. Królewicz zakochał się w niej bez pamięci, poślubił ją i żyli długo i szczęśliwie.
I znowu wtrącili się naukowcy. Zamiast uwierzyć, pobrali próbki wody i odkryli, że po kąpieli w źródłach nie ma co liczyć na oszałamiające piękno, natomiast pomaga ona na problemy z nadciśnieniem, z reumatyzmem, z chorobami oczu i skóry, z krążeniem i z niestrawnością. Badania badaniami, a jednak wciąż wiele osób przyjeżdża tu jedynie po urodę. Siedzą na rozgrzanych kamieniach, okładają się białą papką i godzinami czekają na cud. Bo to wiara, panie Antoni, wiara, a nie błoto czyni cuda.
Odpoczywamy i moczymy nogi w ciepłych wodach termalnych. Ania trzyma w niej obolały palec, Joasia co chwilę przeciera twarz mokrą dłonią i dyskretnie spogląda w lusterko, Maria wierzy w całokształt i siada tak, żeby padały na nią unoszące się w powietrzu kropelki wody. A ja? Cóż ja. Ja zdjęcia dla pana, panie Antoni, pstrykam i poddaję się urokowi Pamukkale.