Wbrew obiegowej opinii Kolkata to miasto tętniące życiem nocnym. Być może nie posiada aż tak wielkiej ilości klubów, barów i dyskotek, co wiodące prym w życiu rozrywkowym Mumbai lub Bangalore, ale za to w Mieście Radości, jak nazywana jest często Kolkata, zabawa trwa aż do białego rana. Większość klubów nocnych i dyskotek zamykana jest wraz z ostatnim klientem. Nieliczne natomiast kończą o godzinie trzeciej, czwartej, a nawet i piątej rano. Zapraszam na rajd po wybranych barach, klubach, restauracjach i dyskotekach kulturalnej stolicy Indii.
Oly Pub. 21 Park Street. Absolutnie kultowe miejsce i najstarszy pub w mieście pamiętający jeszcze czasy brytyjskiej korony. Jak opowiadają najstarsi bywalcy, Oly Pub nie zmienił wystroju od początku swego istnienia. Jedynie co wymieniono ostatnio, to stary dziurawy dywan i obrazy na ścianach. Oly Pub składa się z dwóch pięter – na parterze podawany jest tylko alkohol (wejście jedynie dla mężczyzn), natomiast na piętrze jest i alkohol i jedzenie (dla obojga płci).
Autor poleca przede wszystkim znakomity Beef Steak z ziemniakami i groszkiem. Wybór alkoholi jest dosyć duży. Kilka rodzajów wódek, whisky, brandy, rumów. Piwa tylko lokalne, ale za to tanie (brak Kingfishera). Od niedawna zakaz palenia w lokalu. Ważna informacja: sprzedaż alkoholu do godziny 23. Natomiast od godziny 22 można zobaczyć mieszkające tu szczury przebiegające czasem po podłodze lokalu (przyjazne i niegroźne). Bar zamykany o 24.
Tantra. Park Hotel, 17 Park Street. Jedna z najepszych dyskotek w mieście. Zawsze pełna ludzi. Muzyka: głównie techno i inne pokrewne. Wejście płatne, ale jeśli znacie lokalnych bywalców łatwo wejść za darmo. Bar na parterze i piętrze. Taniec tylko parter. Duży wybór alkoholi i drinków. Ceny kształtują się na poziomie innych tego typu miejsc (od 100 Rs nawet do tysiąca i ponad). Klub zamykany nad ranem, około godziny 6. Typowo lansiarskie miejsce. Czasem zdarzają się noce z muzyką latynoską.
Marrakesh. 24 Park Street. Bar i klub nocny w jednym. Muzyka: głównie Bollywood. Dobry wybór alkoholi. Ceny trochę niższe niż w Tantrze. Plusem jest fajka wodna (lokalna nazwa: huka). Miejsce otwarte do późnych godzin nocnych. Informacją dodatkową, która jednych może odrzucić a innych zachęcić, jest fakt, że od pewnego czasu Marrakesh stał się oazą spotkań lokalnych gejów i lesbijek.
Some Place Else. Park Hotel, 17 Park Street. Pub pełną gębą i jedno z najbardziej popularnych miejsc w mieście. Muzyka na żywo. Grają popularne zespoły lokalne i krajowe. Zdarzają się też występy zespołów zagranicznych. W zależności od dnia: heavy metal, rock, jazz, blues, pop, reagge, muzyka latynoska. Najlepsze rockowe klimaty w sobotnie wieczory z gitarzystą używającym do grania butelki po piwie albo zapalniczki. Alkohole od 100 Rs wzwyż (taniej od poniedziałku do czwartku). W weekend wielki tłok, ale też wspaniała atmosfera. Pub zamykany nad ranem (szczególnie w piątkowe i sobotnie noce). Bez wątpienia miejsce, które trzeba odwiedzić.
Aqua. Park Hotel, 17 Park Street. W tym samym budynku, co Some Place Else, ale piętro wyżej. Jedyne takie miejsce w całym mieście, gdzie zabawa toczy się dookoła… basenu. Preferowany strój kąpielowy, aczkolwiek można przyjść w pełnym ubraniu i bawić się tylko przy barze. Dookoła basenu rozłożone bardzo komfortowe leżaki, sofy i… huśtawki. Bar dosyć drogi ze względu na swój niecodzienny charakter. Szeroki wybór alkoholi i drinków. Nie cieszy się dużą popularnością, ale za to gwarantuje kameralną atmosferę.
The Sheriff. 15C, Sarat Bose Road. Bardzo dobra knajpa meksykańska znajdująca się trochę na uboczu w stosunku do centrum rozrywki jaką jest Park Street. Ceny dań wahają się w przedziale 100-200 Rs (6-12 zł). Piwo czasem jest, czasem nie ma. Prawdopodobnie właściciel ma problemy z koncesją na alkohol. Lokal dwupiętrowy, w którym nigdy nie ma tłoku ani kolejek. Idealny na miłą kolację ze znajomymi. Brak klimatyzacji. Tylko wiatraki stojące i sufitowe.
Bar B Q. 47, Park Street. Typowo rodzinna restauracja z dwiema dużymi salami. Do wyboru kuchnia indyjska i chińska. Kilka rodzajów piw, wódek, whisky, brandy i win. Zawsze długie kolejki oczekujących, szczególnie w piątkowe i sobotnie wieczory. Za kolację, danie i piwo, zapłacimy od 250 Rs do 350 Rs (15-21 zł) za osobę. Bardzo miła obsługa. Istnieje możliwość wcześniejszej rezerwacji stolików, oraz zorganizowania imprez okolicznościowych, np. urodzin.
One Step Up. 18A, Park Street. Po przeciwnej stronie ulicy co Bar B Q. Ładny, czysty lokal, który jest miłą alternatywą dla wielu innych restauracji. Ceny średnio o 10 Rs niższe w porównaniu do Bar B Q lub Peter Cat. Bardzo dobra kuchnia indyjska. Do wyboru tylko kilka gatunków piw (m.in. KingFisher). Lokal dwupiętrowy. Często mniej oblegany, co nie oznacza, że świecący pustkami.
Selina. 67, Rash Behari Avenue Road. Lokal na zdecydowanie mniej zasobny portfel, zlokalizowany pomiędzy stacją metra Kalighat a Deshapriya Park. Ceny od 30 Rs do 80 Rs (2-5 zł) za posiłek. Brak alkoholi. Restauracja ma długą historią. Niestety budynek wewnątrz i na zewnątrz dobitnie tę historię podkreśla. Polski sanepid miałby tu czego szukać. Selina jest jednak dość popularna wśród lokalnych mieszkańców i bez wątpienia należy jej się wyróżnienie. Brak klimatyzacji. Tylko wiatraki stojące i na suficie. W ciepłe suche wieczory miłą alternatywą jest posiłek na tarasie.
Forum. 10/3, Elgin Road. Forum to duże kilkupiętrowe centrum handlowe z masą markowych sklepów i nowoczesnym kinem na samej górze. Znajduje się kilkanaście minut piechotą od meksykańskiego The Sheriff. W bliskiej okolicy jest też znakomita księgarnia Crossword. Pub i restauracja znajdują się na trzecim piętrze. Bar wyróżnia się swoją specyfiką. Jest to jedyny w mieście pub sportowy z wielkim płaskim ekranem,” piłkarzykami”, bilardem i siedzeniami w kształcie futbolówki. Na ekranie puszczane są na żywo najważniejsze indyjskie i międzynarodowe zawody sportowe. Lokal zmienił swój styl na obecny tuż przed piłkarskimi Mistrzostwami Świata w Niemczech w 2006 roku. Oprócz chipsów i orzeszków ziemnych nie ma nic do jedzenia, ale na szczęście ten problem rozwiązuje restauracja za ruchomą ścianą. Jest za to bogaty wybór alkoholi i drinków. Szczególną uwagę należy zwrócić na rachunek, ponieważ kelnerzy lubią dopisać kilka butelek lub kieliszków więcej. Nie dajcie się też nabrać na dopisaną długopisem opłatę za grę w „piłkarzyki”, które są darmowe. Za bilard trzeba jednak już płacić. Lokal zamykany około 2-3 w nocy z wyjątkiem dni, gdy na dużym ekranie pokazywane są ważne zawody sportowe.
Peter Cat. 18, Park Street. Ulubiona restauracja autora tekstu. Znakomita na romantyczne kolacje we dwoje. Lekki półmrok, dobrze wyważony wystrój i ciekawe stroje kelnerów tworzą przyjemną atmosferę. Miła i sympatyczna obsługa, która wie co w trawie piszczy. W piątkowe i sobotnie wieczory długie kolejki przed wejściem. Brak możliwości rezerwacji stolika. Trzeba więc zawsze swoje odczekać albo przyjść około 19 albo po 22, gdy nie ma kolejek. Świetne jedzenie, w szczególności Chelo Kebab. Bogaty wybór drinków z których każdy następny jest lepszy od poprzedniego. Oprócz tego piwo, wino, wódka, whisky, brandy. Lokal zamykany punkt 23, ale za uśmiech i drobną opłatę można posiedzieć trochę dłużej.
Nie wiem ja reszta turystycznej gawiedzi ,ale ja na pewno nie latam do Indii po to,żeby balować w knajpach ,klubach czy dyskotekach.Chyba mam trochę inne podejście do sprawy.
Ale każdemu w/g potrzeb.
Autor tekstu jest jak najbardziej na tak. Może uda się kiedyś spotkać w Kolkacie i iść w tany ;)
Oj, byśmy tak sobie pobalowali razem z moim MPSS po tych klubach. Aleks z babcią i ciotkami a my w rejs ;-) Może kiedyś na stare lata się uda. A może z autorem tekstu? ;-)