Jest takie stare kirgiskie przysłowie: jeśli został ci jeden dzień życia to przynajmniej połowę powinieneś spędzić w siodle.
Nie można powiedzieć, że Kirgizi żyją samą pracą. Prawdą jest jednak, że nie schodzą z końskich grzbietów.
Wszystkie kirgiskie gry odbywają się na końskim grzbiecie. Zasady ulak tartysh znane są prawie w całej Azji Środkowej pod nazwą buzkaszi. Takie skrzyżowanie polo i rugby, w którym zamiast piłki używa się wypchanej skóry z kozy z obciętą głową. W ten sposób spreparowaną piłkę moczy się przed zawodami przez kilka dni. Waży wtedy 30-40kg i trudniej ją utrzymać podczas gry.
Nie ma ustalonej liczby graczy i w każdej chwili do konkretnej drużyny mogą się dołączać kolejni. Jedna rozgrywka trwa 15 minut. W tym czasie gracz musi podnieść z ziemi kozę i przejechać przez całe boisko aż do wyznaczonej bramki/linii nie wypuszczając i nie pozwalając sobie jej odebrać. Jest to brutalna gra, aby odebrać kozę można atakować zarówno gracza jak i jego konia.
Dobry koń zasłoni swego właściciela w taki sposób, aby nie został stratowany czy uszkodzony przez innych graczy. Oodarysh to kolejna dość brutalna gra polegająca na zrzuceniu rywala z konia.
Dużo przyjemniejszą grą jest natomiast Kyz Kuumai. Biorą w niej udział także dziewczęta. W tej grze chłopiec galopując na koniu musi doścignąć dziewczynę (również na koniu) przed określoną wcześniej linią mety. Jeśli mu się to uda to w nagrodę dostaje od niej całusa. Kiedy jednak nie doścignie dziewczyny to po przekroczeniu mety role się odwracają i dziewczyna zaczyna gonić chłopca. Jeśli uda się jej z nim zrównać to może go uderzyć swoim batem, co oznacza, że to ona wygrała zawody. Umiejętność szybkiej jazdy konnej niezbędna jest do wygrania w At Chabysh, czyli długodystansowych wyścigach, których trasa może mieć nawet 50km. Grą towarzyską, w której liczy się sprawność jeźdźca i opanowanie konia jest Tyin Enmei. Polega ona na podniesieniu z ziemi monety w czasie pełnego galopu.