Indie to raj zakupoholików. Ceny są tak niskie, że z subkontynentu wraca się niczym z wyprawy łupieckiej. O ile umiemy się targować lub wiemy gdzie kupować.
Europejczycy szukali w Indiach przede wszystkim przypraw. Czarny pieprz po dzień dzisiejszy jest specjalnością Kerali. Prawie każda mieszanka przypraw (masala) zawiera m.in. kurkumę, goździki, gałkę muszkatołową, kolendrę i cynamon. Królem przypraw jest jednak szafran, którego kilogram może osiągnąć cenę kilograma złota. Żeby uzyskać 1 gram tej przyprawy trzeba zebrać 1500 kwiatów. Od tysiącleci jest uznawany za afrodyzjak (dla mężczyzn).
Z biżuterii znany jest Radżastan. Hindusi uwiebiają złote ozdoby, do tego stopnia, że mieszkańcy biednych wiosek i nawet slumsów posiadają biżuterię z tego metalu (często zakopaną na „czarną godzinę”). Dlatego też kruszec ten nie jest tani w Indiach. Kraj słynie ze szlachetnych i półszlachetnych kamieni. Zdarzało się, że plemiona górskie nieświadome ich wartości wymieniały worek kamieni półszlachetnych na worek zboża.
Tekstylia i dywany mają duże powodzenie wśród turystów z powodu ich oryginalnych wzorów i niskiej ceny. Warto robić zakupy w miejscach nieodwiedzanych przez turystów, gdzie te same towary potrafią być kilka razy tańsze. Nawet umiejętnie zbijana cena na turystycznym Pahargandżu lub Palika Bazaar w Delhi, nie osiągnie poziomu z bazaru Sarojini Nagar w tym samym mieście. Za indyjską stolicę dywanów uznawany jest Kaszmir (stąd też nazwa słynnej tkaniny z wełny kóz) oraz Dżajpur (Jaipur) w Radżastanie, gdzie można nawet kupić produkty z wielbłądziego włosia.