Cud, jakim są Indie

Do Indii wyjechałem bez wielkiej wiedzy o tym kraju. Ta podróż to był właściwie przypadek. Chyba wszyscy decydujący się na staż na subkontynencie mogą powiedzieć to samo. Łączy nas jednak ciekawość świata i jakiś rodzaj awanturnictwa, bo nikt, komu dobrze w domu, nie pcha się do Indii tylko dla wpisu w CV. W przeciwnym wypadku pobyt w tym kraju może się okazać zbyt dużym szokiem – wszystko dzieje się tu zbyt prędko, jest za kolorowo, za ciepło, za brudno, zawsze ekstremalnie. Wtedy szybko się stąd ucieka i już nigdy nie wraca.

Życie, praca w Indiach oferuje inny zestaw doświadczeń niż podróżowanie. Człowiek ku swojemu przerażeniu odkrywa w sobie rasistę, osobę noszącą grube okulary przydymione europocentryzmem, przez które patrzy na Indie z zachodniej perspektywy. I mimo najszczerszych chęci bardzo trudno je zdjąć – pewnie nigdy nie da się ich pozbyć tak do końca.

Ale tak samo fałszywa jest postawa bezkrytycznej akceptacji tego, co się tam dzieje – wielkie różowe okulary. Kiedy biedni w slumsach lub na wsi wydają się szczęśliwsi niż my na stresującym Zachodzie, kiedy transcendencja przenika wszystko i wszystkich, kiedy rynsztok z fekaliami pachnie jak fiołki. Niestety, to się zdarza zbyt często. I wtedy każda najmniejsza krytyka pod adresem mitycznych, romantycznych, wielkich Indii jest postrzegana jak wielka obraza. „Ten człowiek musi nienawidzić tego kraju i jego obywateli, bo pisze tylko o slumsach i biedzie”.

Tymczasem nie ma złych i dobrych narodów. Lepszych i gorszych społeczeństw. Czy naprawdę jest jakiś wzorzec, według którego możemy ocenić dany kraj?

12 września w Wydawnictwie Dobra Literatura ukaże się debiutancka książka Pawła Skawińskiego „Gdy nie nadejdzie jutro”.

Książka pod patronatem portalu Mandragon, ukaże się w serii Lektury Reportera.

Be Sociable, Share!

    Podobne

    Komentarze

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    *
    = 4 + 9

    This blog is kept spam free by WP-SpamFree.