Co budzi szczególne pożądanie w Tajlandii? Zważywszy na to, że część „fetyszy” pokrywa się z naszymi, europejskimi, mogłam niektórych nie zauważyć. Jednak to, co szczególnie jaskrawo rzuca się w oczy w tym i tak barwnym kraju, to:
Jasny odcień skóry
Z rozbawieniem wspominam chwilę, gdy wychodziłam w Warszawie z metra i ujrzałam podświetlany plakat, reklamujący tegoroczne targi Tajlandia Expo w PKiN. Na plakacie uśmiechała się prawie biała Tajka… Wyglądało to wyjątkowo nieautentycznie, ponieważ naturalnie Azjaci mają cerę dużo ciemniejszą.
Jak się potem okazało, nie był to przypadek. Oto reklama w metrze, tym razem w Bangkoku. Oferowany specyfik gwarantuje wybielenie skóry do stopnia nieomal superjasnego! Praktycznie w każdym kosmetyku są środki wybielające pigment. Działają do tego stopnia skutecznie, że po stosowaniu przez 2 tygodnie tutejszego mydła z papai (naturalnie ze składnikiem wybielającym) z zaniepokojeniem stwierdziłam, że jakoś się… nie opalam! Cóż, marzenie polskiego turysty zostało zaprzepaszczone!
Odradzam Europejczykom kupowanie na miejscu kosmetyków, chyba że chcą powrócić tak samo bladzi, jak wyjechali.
Jeśli chodzi o moją typowo jasną cerę, to gdy tylko zostawałam na chwilę sama, podchodził jakiś pan i z serdecznym uśmiechem mówił: „You are beautiful! You are sexy!!!”. A kobiety gładziły moje ramiona, śmiały się z piegów i tęsknym wzrokiem tonęły w perłowym odcieniu mojej skóry ;) Biedne! Gdyby tylko wiedziały jak piękne są dla mnie ze swoją karnacją i ciemnymi oczami!
Kopulujące słonie
Reklama Festiwalu 7 Cudów w Chiangmai przedstawia ciekawą scenkę. Oprócz niesamowicie białej Tajki…
… prezentuje drewnianą rzeźbę kopulujących słoni, z komentarzem: Cud Pięknych Drewnianych Rzeźb.

Przyznam, że tamtejsze rzeźby zwykle są dokładnie wykonane.
Obecnie wykorzystuję podobną pocztówkę jako zakładkę do książki. Przedstawia parę słoni w akcie seksualnym i zgromadzonych wokół fotoreportetów i gapiów. Faceci wyraźnie kibicują, a kobiety patrzą tak jakby troszkę speszone…
Kopulujące słonie można traktować nieco z przymrużeniem oka, ale Tajowie naprawdę są zafascynowani tymi zwierzętami. Słonie są symbolem ich kraju i rodziny królewskiej, uosabiają siłę i szczęście. Mają własne święto (13 marca) oraz własny festiwal w Chiangmai.
Wszechobecna elektronika
Ludzie z telefonami komórkowymi, gadżetami do odtwarzania mp3, mp4, notebooki które podbiły tamtejszy rynek już 2-3 lata temu, myszki do komputerów w każdym wzorze jaki się tylko zamarzy, WI FI za złotówkę, dostępne nawet na stoiskach z jedzeniem blisko Niah na malezyjskim Borneo…. No dobrze, wiem, że u nas też to jest, ale.. nie w takiej skali! Tajski nastolatek bez elektronicznego gadżetu to wyjątkowy widok. Nawet biedak ma komórę!
Tajskie pudelki
Kolejnym fetyszem są pudelki, słodkie do bólu. Cóż, każdy musi czasem jakoś wyrazić swoją ukrytą czułość i tkliwość. Tajom służą do tego pieski.
Obecny król Bhumibol Adulyadej nie ma, z tego co wiem, pudla, za to wydał książkę-album na temat swojego wiernego psa.
Zawsze ciekawym zjawiskiem jest to, że ludzie chcą mieć dokładnie to, czego nie mają. My, europejki marzymy o pięknej, czekoladowej opaleniźnie, dziewczyny z ciemną karnacją o perłowej skórze. I tak dokładnie ze wszystkim. A kopulujące słonie… no cóż, widocznie Tajowie cieszą się, gdy ich królewskie zwierzęta zwiększają swoją populację :-)