Indyjskie władze wzięły się do prób zdyscyplinowania kierowców. Głownie przez „przydrożną”, rymowana propagandę. W wielu miejscach stoją znaki z pouczającymi sloganami, które pięknie obrazują bolączki indyjskiego ruchu drogowego.
Speed is the knife that cuts the life
Oj tak, ludzie lubią tu przycisnąć pedał gazu. Choć w miastach nie jest najgorzej i wydaje się, że jeżdżą względnie wolno, bo też korki nie bardzo pozwalają na szybsza jazdę. Za to na autostradach już sobie każdy folguje, zwłaszcza ciężarówki i autobusy, ale ludzie na skuterach czy motorach również nie są święci. Zdarza się, że pędza jak szaleni podtrzymując z przodu dziecko. Inne wariacje pouczających wierszyków i rymowanek na temat prędkości to: „Better late than never”, „Hurry is worry”, „Adventure thirlls, Speed kills” czy moje ulubione „Better be Mr Late than Late Mister”.
Don’t be a hell mate, wear a helmet
Dla wszystkich użytkowników dwuśladów. Według przepisów w Indiach tylko kierowca ma obowiązek nosić kask. A i tak nawet wielu kierowców ten nakaz ignoruje – w końcu można dać policjantowi 50 rupii i będzie z głowy. Tyle że głowę w takich warunkach jakie panują tutaj na drogach też łatwo stracić. Nikt jednak nie zdaje się tym specjalnie przejmować.
Motor, bardzo popularny środek transportu w Indiach, to pojazd dla całej rodziny. Widywałam i po 4-5 osób jadących na jednym motorze – tatuś prowadzi, mamusia z tylu, miedzy nimi dwójka średnich dzieci, a najmłodszy berbeć na baku trzyma się kierownicy. I kask ma co najwyżej tatuś – oczywiście nie widuje się w w indyjskich samochodach fotelików dla dziecka. Motocykliści jeżdżą też z kaskami założonymi do polowy! I tak tez można, bo przepisy to przepisy.
Peep, Peep, Don’t Sleep
W Indiach chyba nie ma żadnych standardów odnośnie czasu spędzanego za kółkiem. Gdy dopytywaliśmy się o autobus z Manali do Leh w Himalajach, okazuje się, że 14-18 godzin jedzie jeden kierowca. Po trudnej, niebezpiecznej, górskiej drodze. Na wyrażane przez nas obawy, reakcje były zawsze te same – nasi kierowcy są do tego przyzwyczajeni. No może, ale jednak ludzki organizm ma swoje limity. Jeden Niemiec jechał ze Srinagaru do Leh, równie trudną i długą drogą, a kierowca miedzy jednym kursem a drugim (oba ok. 14-18 godz.) spal 4 godz. I mając powieki na zapałki wsiadł znowu za kolko po czym grzał jak szalony. Bo liczy się kasa – trzeba szybciej, szybciej, bo następni czekają. Kolejny kurs, kasa, kasa.
Driving risky after whisky
To najpoważniejszy problem. Oczywiście prowadzenie po pijanemu jest zabronione, ale zawsze można się wykupić. Sama nie wiem, jak policja drogowa może być tak skorumpowana.. Policja potrafi się zadowolić 100 rupiami (7 złotych).
A ludzie piją i to dużo. Normalnie wsiadają do samochodu, jadą na imprezę, a kierowca pije tyle samo albo i więcej niż reszta. W piątkowe i sobotnie wieczory spokojnie można powiedzieć, że większość kierowców na drodze będzie na bani. I kompletnie nie mam pojęcia, jak w tym stanie cokolwiek widzą, bo w Indiach wszyscy oślepiają się nawzajem jeżdżąc na długich światłach. Nikt nie wie, dlaczego.
Do tego wszystkiego sam stan dróg nie ułatwia prowadzenia jakichkolwiek pojazdów. Dziury, wyrwy, koleiny, rozwalone chodniki, rozwalone wysepki (bo jak gdzieś nie ma jak zawrócić, to ludzie rozbierają przeszkody).
Czy są dobrymi kierowcami? I tak, i nie.
Nie – bo jeżdżą właśnie jak opisane powyżej.
Tak – bo na pewno na drodze są przygotowani na wszystko – od pędzącej pod prąd ciężarówki, do pakującej się pod koła krowy.
Czy są wypadki ? I tak i nie.
Nie, bo jak na takie natężenie ruchu wydaje się, ze jest ich dużo, ale nie dużo więcej niż u nas. A warunki drogowe są o niebo trudniejsze. Na przykład Rohtang Pass – przełęcz niedaleko Manali, 3500 m.n.p.m, gdzie latem, w sezonie wakacji szkolnych, wjeżdża około 1500 samochodów dziennie, po wąskiej, górskiej drodze, często nad przepaściami i na końcu zasypanej śniegiem. I to, że któryś z nich nie spada każdego dnia przeczy zarówno prawom fizyki jak i statystyki. Zwłaszcza, ze większość z nich pędzi, wyprzedza na zakrętach lub w innych, niebezpiecznych i wąskich miejscach i ogólnie – kusi los.
A jednak słyszy się czasami o wypadkach. W Nepalu widać szkielety autobusów i ciężarówek w głębokich jarach. Na autostradzie z Delhi do Gurgaon, którą sporo ludzi dojeżdża codziennie do pracy ponoć ginie 8 osób dziennie.
Himalaje bezpieczniejsze od Goa
Jazda motorem – Royal Enfieldem po bezdrożach Ladakhu okazała się dla nas większa przyjemnością niż walka o życie na Goa. Dużo mniejszy ruch, głownie wojsko. Często pędziliśmy zupełnie sami przez drogi, przez pustynne regiony z pięknymi widokami na ośnieżone szczyty. I groziło nam co najwyżej złapanie gumy.