Bombaj. Maximum City

Globalizacja i migracja sprawiają, że stajemy się obywatelami świata. Należymy wszędzie i nigdzie. W pogoni za lepszym bytem, tracimy przynależność do kraju naszych przodków. Jednak w głębi duszy emigranta zawsze pozostaje nostalgia do krainy dzieciństwa. Wyidealizowane przez lata miejsce narodzin kusi, nęci i przyciąga jak magnes. Powrót do niego po latach najczęściej jest niestety bolesny. Zapominamy, że tak jak ludzie, tak i miasta ewoluują. Zmieniają się bez nas, tak jaki i my zmieniamy się z dala od nich w zupełnie innych realiach. Zderzenie z zastaną rzeczywistością bywa trudne, żeby nie powiedzieć dramatycznie brutalne.


Suketu Mehta – autor książki, a jednocześnie jeden z jej bohaterów – urodził się i dorastał w Bombaju. Wraz z rodziną wyjechał z niego w wieku czternastu lat i zamieszkał w Nowym Jorku. Wiedziony tęsknotą po 21 latach powraca do Indii i miasta swojego dzieciństwa, razem z nowo założoną rodziną. Jednak wszystko,  co zastaje na miejscu różni się od tego za czym tęsknił. Bombaj stał się Mumbajem.  Najbardziej brutalne dla autora jest uświadomienie sobie, że już nigdzie nie przynależy. W USA jest obcym – Hindusem, a w Indiach – Amerykańcem. Bombaj ma wiele nazw tak samo jak i wiele obliczy. Książka w brutalny i bezpośredni sposób opowiada o kilku z nich. Suketu Mehta przedstawia nam obraz Miasta Iluzji, o którym ojciec jednego z bohaterów książki, młodego poety-marzyciela mówi: „wszystkie te ogromne budynki – nie są zbudowane na prawdzie. Zbudowano je, okradając innych ludzi”.

Bombaj nocą

Skrupulatny i dociekliwy dziennikarz znający lokalny język dociera do ludzi i miejsc,  do których żaden przyjezdny nie miałby dostępu. Opisuje Bombaj od podszewki, ukazując jego wszystkie mroczne tajemnice. Przedstawia kulisy skorumpowanej władzy, gangsterskich porachunków, terrorystycznych zamachów, walk religijnych… Zapoznaje nas z mrocznym światem nocnych klubów i codziennym życiem tancerek. Podczas dziennikarskiego śledztwa, które prowadzi, wchodzi w tak zażyłe relacje z Monalisą (jedną z tancerek), że czytelnik zaczyna doszukiwać się początków romansu. W swoim opisie ani nikogo nie ocenia, ani nie szykanuje. Przedstawia fakty, a czytelnik sam musi wyrobić sobie zdanie na temat tego o czym się dowiedział. Tak samo jest wówczas gdy opisuje historię Honey, czyli młodego mężczyzny, któremu co wieczór żona pomaga przemienić się w najseksowniejszą z tancerek. Podczas lektury mamy wyraźne wzmianki o wadze, jaką Bombajczycy przywiązują do religii. Nie ma znaczenia czy są hindusami czy muzułmanami, sprzedawcami diamentów, mordercami czy prostytutkami. Religia to sposób na zapewnienie sobie i swoim rodzinom duchowego spokoju. Ekstremalnym przykładem odkupienia grzechów jest historia Ladhanich. Sevantighai – głowa rodziny decyduje, że wraz z żoną, córką i dwoma synami przejdą obrzęd przyjęcia dikszy [akt inicjacji w tradycjach hinduistycznych równoważny znaczeniowo nowym narodzinom – red.], aby osiągnąć mokszę, czyli prawdziwe szczęście. Wyrzekają się dotychczasowego bogactwa i relacji, które ich łączą na rzecz życia w harmonii ze światem. Ich mnisia codzienność wymaga niewiarygodnego poświęcenia, samozaparcia, a nawet znoszenia cierpienia. Choć akcja tej opowieści uspokaja fabułę książki to w związku z jej radykalizmem i niemieszczącą się w głowie ascezę życia nie pozwala czytelnikowi na uspokojenie emocji.

Mimo przedstawienia tak wielu bohaterów, z tak różnymi historiami jest to niepełny obraz społeczeństwa bombajskiego. Autor skupił się na ciemnej stronie miasta. Opisując wnętrzności slumsów i mechanizm ich funkcjonowania, przedstawia nam brutalną prawdę życia po zmroku. Co więcej uświadamia nam, że to co bajecznie pięknie i jakże kolorowo wygląda na naszych ekranach, w rzeczywistości toczone jest przez tego samego robaka zepsucia. W Bollywood rządzi mafia, łapówkarstwo, zależności i układy. Świat przestępczy miesza się ze światem showbiznesu. Nawet religijna opowieść o Ladhanich pokazuje jak podczas rytuały dikszy „milionerzy i miliarderzy prześcigają się w publicznej demonstracji swojej pobożności”.  Im więcej ma się pieniędzy, tym więcej labh (zasług) można zdobyć.

Każdy ma swój własny Bombaj

Po dwóch i pół roku pobytu w Bombaju Suketu Mehta czuje, że stał się jednością ze swoim narodem. Autor ostatecznie pojmuje, że „każdy Bombajczyk zamieszkuje swój własny Bombaj”, że w tym gigantycznie przeludnionym mieście trwa bez przerwy bitwa indywidualnej jaźni z tłumem. Aby wygrać tę walkę, każdy musi nieustannie podtrzymywać swoje jednostkowe marzenia. Trzeba jednak bardzo uważać,  gdyż „świat przestępczy i świat marzeń – w Bombaju są swoimi odbiciami”.

Po przeczytaniu tej książki nasze postrzeganie Indii zmieni się diametralnie. Romantyczna i barwna wizja egzotycznego kraju żywcem wyjętego z filmów bollywoodu zostanie zastąpiona prozą życia w slumsach „maximum city”. Indie już nigdy nie będą takie jak w naszych dotychczasowych marzeniach…

 

Be Sociable, Share!

    Podobne

    Komentarze

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    *
    = 5 + 6

    This blog is kept spam free by WP-SpamFree.