Abchazja ma swoje władze, konstytucję, terytorium, linie lotnicze, a nawet własne znaczki pocztowe (rarytas dla kolekcjonerów). Jednak wedle prawa międzynarodowego, takie państwo jak Abchazja nie istnieje, jest to jedynie część terytorium Gruzji.
Abchazję, poza Rosją, oficjalnie uznały jedynie Nikaragua, Wenezuela, Nauru, Vanuatu i Tuvalu.
Książka to ostatnia część tryptyku Wojciecha Góreckiego o Kaukazie. Książka najbardziej osobista, reporter nigdy wcześniej aż tak bardzo przed czytelnikiem się nie otwierał. To niewątpliwy atut tej publikacji.
„Abchazja” jest napisana chronologicznie – od 1993 roku – pierwszego zetknięcia autora z tym krajem, aż do roku 2012. Górecki opisuje historię Abchazji od momentu ogłoszenia niepodległości – czasu nadziei i wielkich oczekiwań, aż do czasów stagnacji, niepewności, niepokoju, kiedy państwo coraz bardzie zaczęło przypominać rosyjską prowincję. Wraz ze zmianą sytuacji w Abchazji śledzimy zmiany w życiu autora. Od typowego „plecakowicza”, który szuka przygód na rubieżach Europy, poprzez coraz bardziej doświadczonego reportera, pracującego dla najważniejszych polskich gazet, aż po „marriottowca” (mieszkańca hotelu Marriott) – eksperta od spraw kaukaskich, pracującego dla Ośrodka Studiów Wschodnich.
To również opowieść o kilku innych osobach – Ardzinbie – pierwszym prezydencie Abchazji, Januszu Godawie – ochotniku z Polski, który walczył i zginął w walkach o niepodległą Abchazję, Ławriku Achbie – aktorze i komendancie portu w Suchumi. Jednak „Abchazja” to przede wszystkim opowieść o Abchazach – niewielkim, liczącym ok. 200 tysięcy ludzi, narodzie kaukaskim, który tak jak wiele narodów na tym terenie, żyje w dwóch epokach naraz – w starożytności (pierwsze zapisy o tym narodzie pochodzą z kronik asyryjskich!) i współczesności. Dlatego nie dziwi, kiedy Górecki pisze, że Abchazowie to w 80% chrześcijanie, w 20 muzułmanie, a w 100% poganie – wyznawcy tradycyjnej, abchaskiej religii.
Górecki twierdzi, że prawdziwymi zwycięzcami wojny abchasko-gruzińskiej są tak naprawdę Rosjanie, którzy wspomagając Abchazów w wojnie o niepodległość – upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu – podzielili Gruzję i podporządkowali sobie Abchazję, gdzie wykupują ziemię i nieruchomości. Bez protekcji Rosji – Abchazja nie ma szans na utrzymanie swojej nieuznawanej powszechnie niepodległości.
Z najnowszej książki Wojciecha Góreckiego przebija melancholia – z jednej strony to pożegnanie z faktycznie suwerenną Abchazją, a także pożegnanie z Góreckim-reporterem, który wbity w garnitur i mieszkający w ekskluzywnym hotelu, nie ma szans na wmieszanie się w tłum i zebranie kolejnych opowieści do swoich reportaży.
Możemy mieć jedynie nadzieję, że obie końcowe tezy książki są fałszywe – Abchazowie nie utoną w rosyjskim oceanie, a Wojciech Górecki nie zaprzestanie pisania książek.
Oby!
Wojciech Górecki, „Abchazja”, Czarne, Wołowiec 2013, s. 184