I love Indonesia, czyli w skrócie Lovina, to miejsce idealne dla tych, którzy lubią nurkować. Największą atrakcją tej nadmorskiej miejscowości są delfiny. Aby je zobaczyć z naprawdę bliska, najlepiej wybrać się w rejs wynajętą łodzią. Najlepsza pora na podglądanie delfinów jest tuż po wschodzie słońca.
Wszyscy miejscowi przewodnicy są zrzeszeni w jednej firmie – Lovina Bahari. Jednym z kapitanów łodzi jest 35- letni Paskal. Wstaje codziennie przed 5 rano i obserwuje, gdzie wypływają rybacy. Dzięki temu wie, gdzie w danym dniu jest najwięcej ławic tuńczyków i sardynek. Tam, gdzie są ryby, są też delfiny. O 5:30 Pascal przyjeżdża po swoich klientów do hotelu i zabiera ich na wybrzeże. Przygotowanie łodzi do wypłynięcia trwa zaledwie 10 minut. Poszukiwanie delfinów zawsze zabiera sporo czasu. Nigdy nie wiadomo, w którym dokładnie miejscu się wynurzą. W szybkim tempie pojawia się coraz to więcej łodzi z turystami. Każdy chce zobaczyć delfina z bliska, dlatego konkurencja jest spora. Jeśli gdzieś pojawią się delfiny, wszystkie łodzie włączają silniki i płyną w danym kierunku. Przestraszone delfiny zazwyczaj uciekają i tym oto sposobem mało kto ma okazję zobaczyć je z bliska. Wygląda to raczej jak nagonka i sprawia przykre wrażenie.
Paskal zazwyczaj trzyma się z dala od reszty łodzi. W spokoju obserwuje wodę i kierunek, z którego płyną delfiny. Potrafi przewidzieć, gdzie mniej więcej się wynurzą i wcześniej daje znać. Oczywiście, jak ktoś chce, to może wskoczyć do wody. Należy jednak pamiętać, że skoro są ryby i delfiny, to są także i rekiny.
Czasami, ale naprawdę bardzo rzadko zdarza się, że można spotkać wieloryby. Te wody są jednak dla nich zbyt ciepłe i nie mają tu za wiele pożywienia. Mieliśmy ogromne szczęście, że tuż obok naszej łodzi wypłyną jeden osobnik. Oglądaliśmy go z odległości 5-8 metrów. Był przepiękny. Miał około 20 metrów długości. Płynął spokojnie równolegle do nas. Co chwilę wypuszczał fontannę wody i powietrza. Nagle zanurkował i przepłynął pod naszą łodzią, aby za chwilę wynurzyć się po drugiej stronie.
Gdy zaczęły do nas podpływać pozostałe łodzie przestraszony silnikami wieloryb zanurkował w głąb oceanu. Na pożegnanie pomachał nam płetwą i już się nie pojawił nigdzie w pobliżu.
Po takich wrażeniach Paskal przygotował dla nas kawę i poczęstował nas pieczonymi w cieście bananami. Warto było wstać tak wcześnie i wyruszyć w morze.
chyba pozegnanie :D