W drodze na Dach Świata – Epilog

Obawiam się, że będzie to trudniejsze niż sama wyprawa. Karino może i włóczy się na dwóch kółkach tam, gdzie inni nie pojechaliby na czterech, może pisze blogi i reportaże, ale na bóstwa Indii – Karino jest felietonista, a nie autor poradników!
Każdego, kto zna angielski i ma praktyczną znajomość internetu, odsyłam do Google, a ci, którzy z jakichkolwiek powodów (lenistwo? nadmiar czasu?) mają ochotę dowiedzieć się, jak własnym sumptem zorganizować podobną wyprawę, proszę o wygodne umiejscowienie w fotelach, przygotowanie kartki i ołówka, otworzenie w osobnym okienku którejkolwiek ze stron oferujących przeloty międzykontynentalne i zapięcie pasów! Będzie ostro i ostrzegam lojalnie, że po zakończeniu czytania tego artykułu, zadasz sobie, Szanowny Czytelniku, pytanie czy może samemu w podobną podróż nie ruszyć.

Poradnik Karino
1.  Po pierwsze primo, dobrze wiedzieć, dokąd chcemy jechać i jaką trasę pokonać. Większość podróżników skraca wyprawę do standardowego przejazdu na trasie Manali-Leh, ewentualnie Manali-Leh-Manali – to pewnego rodzaju creme de la creme całej wyprawy – najwyższe góry, najbardziej niesamowite widoki i unikniecie, potencjalnie uznawanych za niebezpieczne, okolic Kargil i Kaszmiru. Dla nas jednak było to dość mało – przedłużyliśmy trasę, rozpoczynając wyprawę w Delhi, później właściwe Manali – Leh, dalej na północny-zachód, pograniczem indyjsko-chińsko-pakistańskim do Kargil, tu zakręt na południe i wjazd do Doliny Kaszmiru od północy. Dalej Srinagar i w dół, jadąc przez Udhampur omijamy Jammu i dalej, już po nizinach powrót do Delhi.
Wizualnie prezentuje sie to tak: mapa
2. Po drugie primo – czas! Tu prosta zasada – im dłużej, tym lepiej – nam pokonanie trasy zajęło 9 dni, znam oszołomów gotowych zrobić to w tydzień, ale gdyby tylko było mi dane, spędziłbym trzy tygodnie czy nawet miesiąc objeżdżając okolice – Dolina Kullu, Spiti czy Nubra są olśniewające! Do tego jezioro Pangong na granicy chińskiej, miasto Leh, gdzie aż chce się zostać kilka dni i niezliczone trasy trekkingowe!
3.    Kiedy jechać? Pamiętajmy, że wybieramy się w góry.  I to nie w Karkonosze i nie na narty. Na trasie Manali-Leh burze śnieżne występują przez cały rok, a droga dostępna i przejezdna jest na ogół w okresie czerwiec – wrzesień. To znowu w Indiach czas upałów i monsunów, więc idealnego terminu nie ma.
4.    Ekipa – można oczywiście samemu, co gorąco polecam! Jeśli jednak masz kilku znajomych, którzy dzielą pasję, zabieraj, bracie, ze sobą! Pamiętaj jednak ze im więcej osób tym więcej (potencjalnych) kłopotów.

5.    Research – bo po prostu nie ma innego sposobu, nawet czytając ten artykuł i mojego bloga od deski do deski, na dowiedzenie się szczegółów. Szukaj na forach, zadawaj pytania, pisz e-maile, by dowiedzieć się  wszystkiego o wszystkim.

6.    Dobrze jest na czymś jechać – sprzęt! Zakładając, że nie przyjeżdżasz na własnym motocyklu, możesz wypożyczyć dwukołowca zarówno w Delhi jak i Manali. Polecałbym to drugie rozwiązanie – po pierwsze, będzie nieco taniej, po drugie – unikniesz dość mało przyjemnego odcinka 500 km po szalonych indyjskich autostradach, a po trzecie, możesz mieć otwarta opcję zostawienia maszyny w Leh (w wypadku, gdy planujesz krótką wyprawę) i powrotu samolotem.

Jeśli chodzi o konkrety, polecam nie zastanawiać się nad przesadnym oszczędzaniem i od razu iść w stronę motocykli Royal Enfield (klasyczny 350cc, mocarny 500cc lub stylowy Thunderbird). Lokalne Hondy, Yamahy czy inne cuda nie są wystarczająco silne na komfortową walkę z górami.
Alternatywą może być kupno własnego motocykla – za względnie dobrego, kilkuletniego Royal Enfielda 350cc zapłacimy ok 30 000 INR (500cc i Thunderbird są nieco droższe). Po wyprawie można taka maszynę bez problemu sprzedać, w niektórych przypadkach nawet z zyskiem. Opcje te polecam tym, którzy się nieco na maszynach znają i lubią użerać się, negocjować i targować.
7.   W  nocy jeździć nie będziemy – noclegi!!! Hotele są dostępne (prawie) wszędzie na trasie, jednak nie zawsze mamy możliwość wyboru standardu czy też miejsca nocowania. Najczęstsze postoje to: Delhi, Chandigarh (lub Bilaspur), Manali, Keylong (lub Jispa), Sarchu (lub Pang), Leh, Kargil (lub Drass), Srinagar, Jammu (lub Udhampur), Ambala. W Sarchu i Pang „nocleg” ogranicza się do miejsca w namiocie tudzież baraku. W Keylong jest wiele malutkich hotelików o standardzie średnim, w Jispa jest jeden hotel przystosowany dla turystów „w drodze”. W Leh, Manali i Kargil miejsce noclegowe znaleźć jest stosunkowo łatwo. W Srinagarze przygodą może być nocleg na łodzi na jeziorze Dal.
8.    Mapy i okolice – cóż, nasze mapy ograniczały sie do pokazywania amplitudy wysokości. Prawda jest taka, ze ciężko znaleźć cokolwiek, a nawet googlemaps jest mało w tym pomocne. Dobrze mieć w głowie główne kierunki i podążać „przed siebie”, pytając, co jakiś czas, jeśli szukamy jakiegoś konkretnego miejsca. Miejscowi są pomocni i komunikatywni, nawet, jeśli nie znają podstawowych słów po angielsku.

9.    Co jeszcze zabrać? Przede wszystkim odpowiednie ubranie na podróż. Jeśli jedziemy z Delhi, musimy mieć dwa komplety odzieży motocyklowej – lekką kurtkę i jeansy na niziny, gdzie temperatury sięgają w cieniu 45 stopni (proszę nawet nie myśleć o t-shirtach!!!) oraz ciepłe, grube kurtki w góry. Nieprzemakalne, gumowe spodnie można kupić na miejscu i mogą okazać się zbawienne. Solidne buty to konieczność, podobnie jak rękawice. Jeśli nie mamy specjalistycznego odzienia, polecałbym nakolanniki i nałokietniki – o niewinna wywrotkę na grząskim piachu czy kamieniach nie trudno, a nawet najmniejsze otarcia i sltuczenia sa naogol dość mocno irytujące.
Odpuszczamy paliwo na zapas – najdłuższy odcinek bez stacji benzynowych to ok 400km, co przeciętny, sprawny motocykl Enfielda powinien być w stanie pokonać. Na wszelki wypadek weźmy zapasowe części – linki sprzęgła i akceleratora, dentkę/oponę, świece zapłonu i zestaw kluczy. Upewnijmy się, że wiemy jak zmienić linki czy opony. Nie wymaga to przesadnej wiedzy technicznej, a może nam naprawdę ułatwić życie.
Nie zapomnijmy o dokumentach (paszport jest wymagany! Nie zostawiajmy go u znajomych w Delhi).
10.    Prowiant i pożywienie – generalnie to nie jest nam potrzebne podczas jazdy – jeśli wszystko idzie zgodnie z planem i nie zostaniemy odcięci gdzieś w górach (to się jednak może zdarzyć), nie potrzebujemy extra jedzenia czy wody (tej jest pod dostatkiem w okolicznych strumieniach).  Gdzieniegdzie można na trasie zakupić pożywne noodle czy inne przysmaki lokalne. Proponuje jednak zabrać kilkadziesiąt lekkich, energetyzujących batonów.
11.    Bezpieczeństwo. Generalnie zasada jest prosta – jesteśmy w górach, jesteśmy zdani na siebie. Nie udowadniamy, że potrafimy jeździć siedząc na kierownicy. Pamiętajmy, że zdarzyć się może wszystko – na im więcej jesteśmy przygotowani, tym lepiej. Dobrze jest więc podzielić się alarmowymi numerami telefonów z innymi członkami wycieczki oraz ze znajomymi, którzy nie jadą. Umówmy się na periodyczne kontakty. Pamiętajmy, że w górach, jak w i Kaszmirze, ze względu na ograniczenia okupującego te tereny rządu indyjskiego, nie działają telefony komórkowe inne niż rządowa korporacja BSNL.
Polecam mieć zestaw pierwszej pomocy oraz, co ważne, wiedzieć jak go użyć. Wypadki, a co za tym idzie, otarcia, stłuczenia i złamania się zdarzają i dobrze wiedzieć jak w takich wypadkach się zachować.

W koniecznych przypadkach można skontaktować się z armią indyjską, której bazy znajdują się, co kilkadziesiąt kilometrów. Na ogół wojskowi są dość skorzy do pomocy, szczególnie w przypadkach problemów zdrowotnych, ale również i technicznych. Z drugiej jednak strony, szczególnie będąc w okolicach Doliny Kaszmiru, musimy pamiętać ze jesteśmy na terenach gdzie toczy się mniej lub bardziej regularna wojna i gdzie każdego prawie dnia giną ludzie. Armia indyjska ma prawo strzelać bez ostrzeżenia w razie „jakiegokolwiek” niezbezpieczeństwa. Nie polecałbym więc przesadnego kręcenia się wokół konwojów wojskowych ciężarówek, których jest pełno, czy też wdawania się w polityczne dyskusje z wojskowymi.
12.    Choroba wysokościowa to nic przyjemnego. Apatyczność, zniechęcenie i ból głowy, czasami krwawienia, w skrajnych przypadkach omdlenia a nawet śmierć. Jedynym sposobem na zapobieżenie objawom jest natychmiastowe zmniejszenie wysokości, na której przebywamy. Polecałbym więc wybierać noclegi, jeśli to możliwe, poniżej 3500mnpm  i unikać dłuższych postojów powyżej 5000 mnpm. W apteczce polecam zabrać dawkę Diamoxu – leku na gęstość krwi, który używany jest przez himalaistów na wysokościach. Pol czy tez jedna tabletka rano i wieczorem, co prawda może mieć negatywny wpływ (senność, rozdrażnienie) jednak eliminuje czy też zmniejsza problemy związane z chorobą wysokościową.
13.    Prawo jazdy. Tak, warto je mieć. Warto, podobnie jak motocykl 1200cc z podgrzewanymi siedzeniami i stereo. Warto…
14.    Koszt – wszystkim, którzy w głowie mają cenniki biur podróży polecam kubeł zimnej wody na otrzeźwienie. Całość wcale nie jest tak droga, na jaka wygląda.
Oczywiście, największy problem – to przelot z Polski do Delhi. Bezpośrednich połączeń nie ma – z wielu miast (Warszawa, Gdańsk, Wrocław, Katowice, Kraków) można lecieć rożnymi liniami czy to przez Frankfurt, Moskwę, Kijów, Londyn czy Helsinki. Na miejscu główne koszty to hotele oraz, zakładając, że wynajmujemy pojazd (dobra opcją może być również kupno a następnie odsprzedanie – szczególnie przy dłuższych wojażach). Ceny hoteli różnią się w zależności od standardu i lokalizacji. Gdy w Delhi czy Manali możemy dostać dwójkę za 300 INR, w Sarchu za noc w namiocie zapłacimy 1200 INR tylko dlatego , że alternatywą jest mroźna noc na skałach, jeśli mamy pecha, nwet w śniegu. W Leh gorąco polecam Shanti Guest House – przystępny cenowo i niesamowicie piękny hostel prowadzony przez lokalną rodzinę. W Srinagarze atrakcją jest pobyt na łodzi na jeziorze Dal.
Inne koszty umieściłem poniżej. Ceny w rupiach indyjskich (1 PLN = 15 INR)

Tabela kosztów

Przelot do Delhi (powrotny)    30 000    Obiad na trasie (noodle, chow mein)    100
Wypożyczenie motocykla / dzień    600-800    obiad na mieście (pełna gama potraw)    Od 100
Jednorazowa, zwrotna kaucja    10000-15000    pizza (Domino, Pizza Hut, Papa Johns)    200
Hotele (za dwuosobowy pokój)    300-1000    Herbata (chai)    10
Namioty w Sarchu    1200    paczka papierosów (Marlboro)    100
Houseboat w Srinagar    2000    butelka wody (1l)    15
Paliwo (litr)    50    napoje gazowane (Coca-Cola, Pepsi) 2 litry    60
Śniadanie (jajka w różnej formie, tosty, kawa)    100    1 min rozmowy międzynarodowej z komórki     10

Na więcej pytań chętnie odpowiem osobiście. Zachęcam do pisania maili!

Be Sociable, Share!

    Podobne

    Komentarze

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    *
    = 3 + 5

    This blog is kept spam free by WP-SpamFree.