Kirgizja: koniec barbarzyńcy cz.2

l
obraz, Vasily Vasilyevich Vereshchagin (1842–1904)

Beszbarmak wyszedł

W Kirgizach, którzy pozostają w kraju odradza się nacjonalizm. Biały człowiek na ulicy to ,,Amerykaniec” oczywiście z wypchanym pieniędzmi portfelem. Zbiorowa turystyka zepsuła Kirgizów. Teraz nawet za udzielenie informacji żądają pieniędzy. Praktycznie w żadnej restauracji nie można kupić baraniny i takich dań jak beszbarmak, z których kiedyś słynęła miejscowa kuchnia. Wszędzie za to są budki z kebabami i hamburgerami. Aby zobaczyć mężczyznę polującego z sokołem ubranego w tradycyjny strój trzeba jechać na specjalnie w tym celu zorganizowany pokaz.

Biurokracja w dalszym ciągu jest na poziomie państwa komunistycznego. Policja szuka każdego powodu, aby wyłudzić pieniądze, tak od Kirgizów jak, i turystów. Kirgizja znajduje się na narkotykowym szlaku przemytniczym z Afganistanu do Europy, dlatego ONZ starając się zwalczać ten typ przestępczości otworzyło siedzibę w Biszkeku. Mimo to nawet w centrum stolicy na skwerach w parkach rosną krzaczki marihuany.

Chińska inwazja

Innym zagrożeniem wynikającym z bezpośredniego sąsiedztwa są Chiny. Kirgizja jak i reszta świata została zalana chińskimi produktami. Na jednym z najbardziej znanych i największym z bazarów w Azji Centralnej w Osh jest tylko jedna alejka, przy której stoi kilka budek z tradycyjnymi ubraniami, czapkami, batami i tym podobnymi sprzętami. Wydaje się jednak, ze są to tylko pamiątki dla turystów, a miejscowi rzadko, kiedy zwracają na nie uwagę. Jedzenie, tekstylia, elektronika i sprzęt AGD pochodzą z importu zza wschodniej granicy. Wszystkie drogi budowane są przez Chińczyków. Są sponsorami licznych budynków mających tablice upamiętniające przyjaźń kirgisko-chińską, w tym np. muzeum przyrodnicze w Ala Archy. Czy jednak jest to przyjaźń bezinteresowna? Czy aby na pewno z korzyścią dla Kirgizji?

Ubywa dzikich zakątków, gdzie ludzie żyją zgodnie z prawami natury. Nam ludziom z rozwiniętej i wciąż intensywnie rozwijającej się Europy łatwo powiedzieć, że chcielibyśmy zatrzymać rozwój innych krajów dla ich dobra. Zatraciwszy swoje tradycje walczymy o cudze. Dopatrujemy się w nich magii i uroku. Czy jednak my sami wrócilibyśmy do czasów ciężkiej pracy na roli, do strojów ludowych, i tylko i wyłącznie tradycyjnej kuchni? Każdy chce żyć godnie i w jak najlepszych warunkach, nie możemy więc wymagać od innych, aby ciągle mieszkali w jurtach i paśli bydło. Mimo to pijąc jaśminową herbatę myślami wędruję nad zielone brzegi jeziora Song Kul, widzę ośnieżone góry i zachwycam się prostotą, pięknem takiego życia. Cieszę się, że było mi dane zobaczyć dawną Kirgizję, która już nigdy nie powróci.

Be Sociable, Share!

    Podobne

    Komentarze

    1. skawel pisze:

      No właśnie, pytanie tylko czy tak zawsze musi być? I czy to jest zacofanie a może po prostu styl życia?

    2. Yurek pisze:

      Kirgiz jednak zszedł z konia. Co nie zabił Związek Sowiecki, zabije kapitalizm.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    *
    = 3 + 6

    This blog is kept spam free by WP-SpamFree.