Według definicji reportaż to gatunek publicystyczno-literacki, który opisuje prawdziwe zdarzenia i towarzyszące im okoliczności. Jedną z jego podstawowych cech powinien być obiektywizm. Z godnie z tą definicją debiutancka książka Ewy Jasiewicz pt.: „Podpalić gazę” reportażem nie jest.
Kwestią sporną jest jednak sam fakt czy reportaż koniecznie musi być obiektywny i czy aby na pewno wszyscy mistrzowie reportażu zawsze ściśle przestrzegali zasad tego gatunku? „Podpalić Gazę” nie jest opowieścią łatwą i przyjemną, którą czyta się w jeden wieczór. Lektura ta wymaga od czytelnika zaangażowania i samodzielnego sprawdzenia faktów oraz historii konfliktu. Zdanie na temat tego, kto w tym konflikcie jest oprawcą, a kto ofiarą, będziemy musieli wyrobić sobie sami zgodnie z naszym sumieniem i moralnością.
Ewa Jasiewicz w „Podpalić gazę” nie jest bezstronna i od samego początku książki zwraca na to uwagę. Można spokojnie powiedzieć, że autorka nawet nie stara się być obiektywna. Swoją książkę rozpoczyna od powrotu w rodzinną przeszłość i opowieść o udziale jej ojca – żołnierza armii Andersa, w konflikcie palestyńsko-izraelskim. Jasiewicz opowiada o losach Palestyńczyków poprzez pryzmat własnych przeżyć z okresu operacji „Płynny Ołów”. Jako jedna z nielicznych osób z Europy, była w tym czasie w samym środku walk, jeżdżąc w karetce pogotowia. Jej relacja nie jest dziennikarskim przyglądaniem się wydarzeniom z bezpiecznej odległości. Każdego dnia patrzyła na niewyobrażalne cierpienie niewinnych ofiar konfliktu, którymi niezwykle często były kobiety i dzieci. Cierpienie nie tylko fizyczne, ale także psychiczne. Już sam ten fakt powoduje, że jej relacja nie może być bezstronna, a tym bardziej obojętna i pozbawiona uczuć. Nie może to być czysto matematyczna statystyka strat, gdyż dłonie pisarki niejednokrotnie pokrywała krew umierających Palestyńczyków. Co więcej, Pani Jasiewicz będąc członkiem Flotylli Wolności (akcji humanitarnej) w 2010 roku sama została zaatakowana przez żołnierzy izraelskich. Z tego też względu nikt kto nie był w tym czasie w Palestynie i nie przeżył koszmaru ataków nie powinien, a wręcz nie ma prawa krytykować pisarki.
Każdy medal ma dwie strony, a wyjaśnienie przyczyn ciągnących się dziesięcioleciami konfliktów jest niewiarygodnie trudne. Tym bardziej jeśli w konflikty te zaangażowani są ludzie innych religii i kultur, od tych, w których wychował się reporter. Wśród czytelników „Podpalić Gazę” będą zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy radykalnych poglądów Ewy Jasiewicz. Pamiętajmy jednak, że autorka nie mówi iż po stronie izraelskiej nikt nie zginął, a jedynie podkreśla fakt dysproporcji w liczbie ofiar. Wydaje mi się, że nie ma znaczenia jakie ktoś ma poglądy na temat polityki międzynarodowej… ponieważ najważniejsze w książce jest ukazanie łamania praw człowieka, braku reakcji świata na okrucieństwo, pozostawienie cierpiących i umierających cywili samym sobie. „Podpalić Gazę” to krzyk o pomoc. Krzyk, który ma przedrzeć się przez mur naszej obojętności na sprawy dotyczące innych ludzi z odległych zakątków świata. Nie ma znaczenia, czy będą to Palestyńczycy, Somalijczycy, Czeczeni, czy dzieci żyjące w azjatyckich slamsach… Nie możemy być obojętni na ludzkie cierpienie!!! Zapamiętajmy więc i mówmy głośno najbardziej znamienne zdanie tej książki:
„Każda wojna, okupacja i kolonizacja powinna być naszym problemem. Mamy obowiązek im się przeciwstawiać”.